niedziela, 7 lipca 2013

Istotna zmiana na Węźle Lotnisko

Dobrym, chociaż nieuregulowanym przepisami, zwyczajem, który przyszedł do nas z bardziej cywilizowanych motoryzacyjnie krajów, jest ułatwienie wjazdu na bezkolizyjnych węzłach dróg ekspresowych i autostrad (choć nie tylko - patrz: Estakada Kwiatkowskiego). Poruszający się prawym pasem takiej drogi, widząc pojazdy na tzw. pasie rozbiegowym, zjeżdżają na pas lewy, zostawiając wolne miejsce tym, którzy wjeżdżają na drogę.
Jeżeli taki manewr jest prawidłowo wykonany przez wszystkie zainteresowane pojazdy, pozwala płynnie, bezpiecznie i komfortowo skorzystać z dobrodziejstw węzła bezkolizyjnego.
Ponieważ mamy w Trójmieście szczęście bliskości "ekspresówki" w postaci dwóch obwodnic (południowej i zachodniej) z dość gęsto położonymi węzłami, okazja do praktykowania tego zwyczaju zdarza się nader często. Kilka tygodni temu jednak na Węźle Lotnisko - nota bene przez większość moich znajomych wciąż nazywanym "Matarnia" - w tym miejscu (jak się później okazało, także na węźle Gdańsk Południe) zdecydowano o zastąpieniu linii przerywanej linią ciągłą na całej długości pasa rozbiegowego. Decyzja ta jest zastanawiająca w świetle moich powyższych rozważań i zauważyłem, że nie tylko ja byłem ciekaw, co skłoniło GDDKiA do takiego rozwiązania. W internecie natrafiłem na kilka dyskusji, w których debatowano na temat tej zmiany.
Ponieważ najbardziej miarodajne argumenty można uzyskać "u źródła", zwróciłem się do gdańskiego oddziału GDDKiA, zarządzającej naszymi ekspresówkami, z prośbą o wyjaśnienie. Uzyskana odpowiedź pokrywała się z niektórymi przypuszczeniami wysuwanymi przez internetowych dyskutantów. Otóż głównym argumentem Dyrekcji była chęć zapobieżenia szybkiemu "przeskakiwaniu" pojazdów z pasa rozbiegowego na lewy pas obwodnicy. Słusznie zauważono, że często różnica prędkości pojazdów jest zbyt duża, aby taki manewr wykonać bezpiecznie i nawet w przypadku mocniejszych samochodów często powodowało to konieczność gwałtownego hamowania aut jadących lewym pasem, zdarzały się także wjazdy na bariery ochronne. Szczególnie niebezpieczeństwo takie manewry powodowały w godzinach szczytu, kiedy natężenie ruchu włączającego się w jezdnię Obwodnicy jest porównywalne z natężeniem ruchu na drodze głównej.
Z korespondencji, którą otrzymałem z Generalnej Dyrekcji, wynika również, że rozważane było także ograniczenie prędkości w tym rejonie do 100 km/h. W chwili obecnej jednak z obserwacji wynika, że zastosowane rozwiązanie wyeliminowało większość kolizyjnych sytuacji, aczkolwiek niewykluczone jest wprowadzenie w przyszłości ograniczenia.
Dlatego, w naszym własnym interesie, respektujmy ciągłą linię, bo jest ona dla nas mniej uciążliwa niż ewentualne ograniczenie prędkości. A jadąc Obwodnicą perspektywa jest na tyle szeroka, że widząc pojazdy na drodze zbiorczo-rozprowadzającej (urocza nazwa :-) można zawczasu zjechać na lewy pas.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz